24 stycznia w ilustrowanym tygodniku satyrycznym „NIE” (nr 4) został opublikowany materiał pt. „e-swąd”, którego autor plasuje tezę, że osoby zadłużone w naszym kraju są „ścigane nielegalnie przez łowców długów przy współudziale sądów i akceptacji instytucji państwa”.
PZZW jako organizacja skupiająca najważniejsze podmioty rodzimego rynku zarządzania wierzytelnościami, dbająca o jasne i etyczne reguły funkcjonowania tego sektora, nie zgadza się na zafałszowane i nierzetelne przedstawianie działalności firm zajmujących się odzyskiwaniem należności oraz mechanizmów i narzędzi, które są wykorzystywane w tym procesie, co stało się udziałem artykułu w tygodniku „NIE”.
- Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na fakt, iż w materiale pojawiają się bezpodstawne twierdzenia mówiące o tym, że pozwy składane do sądu w ramach elektronicznego postępowania upominawczego (EPU) były „nielegalne” i „z mocy prawa nieważne”. Niestety, w tekście nie zostaje wyjaśnione, na czym owa nielegalność lub nieważność miałaby polegać, przez co Czytelnik artykułu wprowadzany jest w błąd i może odnieść wrażenie, że sprzedaż wierzytelności była bezprawna.
Pragniemy zaznaczyć, że zgodnie z przepisami art. 509 Kodeksu Cywilnego wierzyciel może bez zgody dłużnika sprzedać przysługującą mu wierzytelność, w materiale tygodnika nazywaną potocznie długiem. Nabywca wierzytelności staje się wierzycielem dłużnika i ma prawo żądać zapłaty wierzytelności, także przed sądem, pod warunkiem udowodnienia istnienia zobowiązania dłużnika.
Prawnie dopuszczalne jest także oferowanie wierzytelności na sprzedaż poprzez publiczną ofertę, np. ogłoszenie w prasie lub w Internecie. W temacie przetwarzania danych osobowych dłużników przez wierzycieli oraz firmy windykacyjne wielokrotnie wypowiadał się Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, a wcześniej także Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Zgodnie z wydawanymi decyzjami w indywidualnych sprawach, a także orzeczeniami sądów administracyjnych, oferta sprzedaży wierzytelności – także dostępna szerokiemu ogółowi – może zawierać szczegółowe dane identyfikujące dłużnika, przeciwko któremu wierzytelność ta przysługuje. W konsekwencji, z punktu widzenia prawa cywilnego, wierzyciel ujawniający zamiar zbycia wierzytelności, ma obowiązek określić dane identyfikujące dłużnika. Wiedza ta jest niezbędna dla racjonalnego podjęcia decyzji o nabyciu wierzytelności.
- Materiał wprowadza odbiorców tekstu w błąd, także w innym aspekcie, plasując tezę, iż banki nie miały prawa sprzedawać przysługujących im wierzytelności i przy tej okazji przekazywać nabywcy danych osobowych dłużnika.
W tym kontekście należy zaznaczyć, że Ustawodawca przewidział trzy przypadki, na podstawie których bank zostaje zwolniony z obowiązku zachowania tajemnicy bankowej i ma prawo zbyć przysługującą mu wierzytelność, są to kolejno:
- publiczna sprzedaż wymagalnych wierzytelności na podstawie przepisów ustawy z dnia 3 lutego 1993 r. o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków oraz o zmianie niektórych ustaw (t.j. Dz. U. z 2018 r. poz. 1439), za wiedzą, ale bez zgody dłużnika,
- sprzedaż wierzytelności zaklasyfikowanych do kategorii straconych na podstawie art. 104 ust. 2 pkt 4 Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe (t.j. Dz. U. z 2019 r. poz. 2357 z późn. zm.),
- sprzedaży wierzytelności bankowej funduszowi sekurytyzacyjnemu bądź towarzystwu funduszy inwestycyjnych, tworzącemu fundusz sekurytyzacyjny, bądź spółce kapitałowej (tzw. podmiotowi emisyjnemu), w celu emisji przez ten podmiot papierów wartościowych, których zabezpieczenie stanowią sekurytyzowane wierzytelności, tj. instytucjom działającym na podstawie przepisów ustawy z dnia 27 maja 2004 r. o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 95).
Autor materiału zamieszczonego w tygodniku „NIE” nie dostrzega również faktu, że wprowadzenie przepisów umożliwiających prowadzenie spraw przez Internet miało na celu przede wszystkim odciążenie sądów od rozpoznawania spraw drobnych poprzez wprowadzenie elektronicznego postępowania upominawczego, jako nowej formy dochodzenia roszczeń pieniężnych przy drobnych sprawach, głównie wynikających z zawieranych umów, np. dotyczących dostarczania mediów (energii cieplnej, elektrycznej, gazu itp.) oraz umów kredytowych. W ramach postępowania elektronicznego jest możliwe także dochodzenie roszczeń między przedsiębiorcami, w związku z zawartymi umowami i należnościami wynikającymi z wystawionych faktur.
Wart odnotowania jest również fakt, że z uwagi na uproszczony charakter tego postępowania ustawodawca zastosował szereg zabezpieczeń, które mają chronić pozwanego przed egzekucją nieistniejących wierzytelności. Po pierwsze, sąd nie może wydać nakazu zapłaty, jeśli roszczenie jest oczywiście bezzasadne lub twierdzenia powoda budzą wątpliwości. Ważne jest także ograniczenie, zgodnie z którym wierzyciel może dochodzić wyłącznie wierzytelności, które stały się wymagalne w okresie ostatnich trzech lat. Należy również przypomnieć, że w przypadku nieodebrania korespondencji przez dłużnika, którym jest osoba fizyczna, sąd ma obowiązek uchylić nakaz zapłaty. Na koniec należy też wspomnieć, że dłużnik składający sprzeciw od wydanego przez sąd nakazu zapłaty, nie musi go uzasadniać, by powstrzymać dalsze postępowanie w tym trybie. W takim przypadku sąd zobowiązany jest do przekazania sprawy do postępowania zwykłego, gdzie zostanie wyznaczona rozprawa, a pozwany będzie mógł wykazać bezzasadność roszczeń.
Z głębokim ubolewaniem stwierdzamy fakt, że mimo szerokiego dostępu do informacji i możliwości sprawdzania ich poprawności w merytorycznych źródłach, niestety w dalszym ciągu branża zarządzania wierzytelnościami spotyka się z materiałami, które przedstawiają podstawy jej działania w nieprawdziwy i krzywdzący sposób, na czym cierpią także Czytelnicy tych treści. Są oni bowiem utrzymywani w błędnym przekonaniu co do zasad funkcjonowania podmiotów ważnych dla naszej gospodarki.